Oliver Lake - Galeria - Grudzień 2010 |
24. 12. 2010.
Trochę się powtórzę z działu Dellciowego, ale w sumie dla obu koni dzień wyglądał tak samo i nawet zdjęcia są częściowo wspólne... Śniegu nie brak od sporego już kawałka czasu, tylko zdjęć na śniegu jeszcze z tej zimy nie było, tak więc trzeba to nadrobić :) Szybkie czyszczenie i pełna swoboda dla koni! Trochę poszalały, niestety godzina była już popołudniowa i dla aparatu warunki nie najlepsze, mimo to jest kilka ujęć, które mi się podobają. Pierwsze cztery rządki zdjęć autorstwa kolegi Karola K. - dzięki za współpracę ;)
27. 12. 2010.
No i nadszedł ten dzień...
pierwsze spotkanie Olivera z siodłem :) małe rodeo na początku, którego niestety
nie udało się uwiecznić, bo raz że szybko to się działo, dwa- że w hali ciemno,
a trzy - że mróz i aparat odmawiał chęci współpracy :/ Cóż... akcja brykania
była krótka i z pewnością mniej widowiskowa od tej z lata, więc myślę, że
ogólnie niewielka strata. A jak już Oliverkowi odechciało się brykać, nie mogłam
się powstrzymać, żeby sobie przy nim nie poskakać i na nim nie powisieć, na co
pierwszą reakcją było tulenie uszu i próby ugryzienia mnie, ale poza tym bez większej reakcji ze strony konia,
szczególnie na sam ciężar, który chyba nie bardzo poczuł :)
Fotki: Karol K. ;)
30. 12. 2010.
Kolejny przełomowy dzień, bo
przecież za długo wytrzymać nie mogłam, tym bardziej że Oliver swoim zachowaniem
wręcz zachęcał na swój grzbiet, no i po trzech spotkaniach z siodłem
przyszedł czas na spotkanie z jeźdźcem. Oczywiście najpierw trzeba go było
trochę zmęczyć, co łatwe nie jest, bo nawet po skokach ani zadyszki ani potu na
szyi... kondycja jak u sportowca, tylko nie wiem skąd, bo treningu na razie
żadnego nie mieliśmy.
Przy samym wsiadaniu Oliverek sobie stał jakby to żadna nowość nie była,
prowadzony w ręce przez kolegę Karola, też raczej nie okazywał zdziwienia,
jedynie przy próbie stępowania po kółku na lonży próbował się wyszarpywać i miał
ochotę nieco pobrykać pewnie, ale nie daliśmy mu takiej szansy. Ogólnie trzeba
przyznać, że dość rozgarnięty z niego konik :)
Autor zdjęć: Magda K.
31. 12. 2010.
Szkolenia ciąg dalszy... przede
wszystkim pomocnicza linka, z którą najpierw Oliver pobiegał sobie beze mnie,
żeby zapoznać się z uczuciem trzymania za pyszczek. Dzięki temu nie było już
dziś szarpaniny przy próbach użycia wodzy, a poza tym ruszyliśmy na lonży
kłusem, co prawda tylko po kilka koków kłusem, bo konik nie bardzo wie czego oni
chcą i rozbujanie go wymaga sporej cierpliwości i wysiłku, bo na bat z kolei
Oliver ma alergię objawiającą się nadmierną pobudliwością, więc póki co wolimy go
unikać :) Na koniec udało się nawet całkiem spokojnie postępować już bez lonży.
Autor zdjęć: Magda K.